Taki cykl składa się z trzech etapów: anagenu, czyli fazy wzrostu, katagenu, czyli fazy przejściowej oraz telogenu, czyli fazy spoczynku. Pierwszy z nich trwa najdłużej, od 2-6 lat i dotyczy największej liczby włosów na głowie. Przy zdrowej skórze w fazie anagenu znajduje się ok. 80-85% włosów. Druga faza trwa najkrócej, bo zaledwie od kilku dni do 2 tygodni, i obejmuje około 1-3% włosów. Podczas tej fazy ukrwienie cebulki słabnie, wzrost i pigmentacja włosa zostają zahamowane, a opuszka rogowacieje i stopniowo przesuwa się ku górze w stronę naskórka. Wtedy rozpoczyna się ostatni etap, w którym nasz włos wypada. Może się tak stać za sprawą masażu, czesania lub samoczynnie. Faza telogenu trwa od 2 do 4 miesięcy.
Druga sprawa, która również może być przyczyną naszego fikcyjnego problemu z wypadaniem włosów, to fakt, że włos, który wypada, nie musi od razu spaść nam na podłogę. Zwykle jeszcze przez jakiś czas wisi pomiędzy innymi włosami, dopóki nie pomożemy mu się z nich wyplątać — dokładnie rozczesując lub myjąc włosy.
- Jeżeli nie myjemy włosów codziennie, to przy myciu może nam wypaść więcej włosów niż normalnie — będą to włosy skumulowane z kilku dni.
- Przy włosach kręconych, których w ogóle nie rozczesujemy na sucho, podczas mycia może nam wypaść 100 włosów naraz, a nawet i więcej, jeśli nie myjemy ich codziennie.
- Jeżeli przez cały dzień nosimy upięte włosy, to po ich rozpuszczeniu i rozczesaniu również może nam wypaść więcej włosów niż zazwyczaj.
Każda z tych sytuacji jest zupełnie normalna i nie powinna wzbudzać naszego niepokoju. Dobrym sposobem na upewnienie się, czy wypadanie naszych włosów mieści się w normie, jest przeliczenie wszystkich włosów, które wypadły nam pomiędzy jednym a drugim myciem (jeśli nie myjecie włosów codziennie, to podzielcie tę liczbę przez liczbę dni), wliczając w to oczywiście te, które wypadły podczas jednego z myć. Jeśli liczba ta nie przekroczy znacznie 100, to możemy uznać, że nie mamy problemu z wypadaniem włosów.
Co w takim razie powinno być dla nas sygnałem, że ta przypadłość jednak nas dotyczy?
- Przy prostych włosach na pewno to, że podczas każdego czesania na szczotce zostaje nam dużo włosów (więcej niż 20), nawet jeśli między jednym a drugim rozczesywaniem minęło mało czasu (np. godzina).
- Jeżeli przy codziennym myciu włosów wypada nam znaczna ich liczba (np. więcej niż kilkadziesiąt).
- Jeśli zauważymy, że liczba włosów, która wypada nam podczas mycia czy czesania, jest znacznie większa niż zwykle.
- Gdy przy każdym przeczesaniu włosów dłonią zostaje nam na niej spora liczba włosów (więcej niż 10).
- Jeżeli zauważymy, że włosy są wyraźnie przerzedzone (u mężczyzn szczególnie szczyt głowy oraz linia włosów – tzw. Zakola, u kobiet prześwity w okolicach przedziałku oraz zakola)
Oczywiście to wszystko nie jest jednoznaczne i liczby, są przede wszystkim orientacyjne, ale powinny pomóc podjąć decyzję o ewentualnej kuracji.
Sposobów walki z problemem wypadania włosów jest sporo, jednak zanim do nich przejdziemy, warto uświadomić sobie, co tak naprawdę jest jego przyczyną. Bez tego nie jesteśmy w stanie dobrać produktów czy metod, które mogą nam pomóc.
Musimy wziąć pod uwagę wiele czynników: to, co jemy, jakich kosmetyków używamy, czy farbujemy włosy, przebyte choroby, stres, czy przyjmowanie nowych leków. Nawet pora roku może mieć w tym przypadku znaczenie.
Oczywiście nie wszystkie przyczyny jesteśmy w stanie odkryć samodzielnie. Jeśli wypadanie trwa już dłuższy czas, a nasze działania nie przynoszą rezultatów, najlepiej wybrać się do dermatologa. Sprawdzi on dokładnie stan naszej skóry i ewentualnie zleci odpowiednie badania. Niestety wypadanie i osłabienie włosów może być jednym z pierwszych objawów różnych chorób, nie wolno więc tego bagatelizować, ale zawsze warto najpierw wyeliminować pozostałe możliwe przyczyny, a jest ich sporo…a o nich już niebawem
Zapraszam do kolejnego wpisu ?